W tym roku skończyłem 60 lat i, o ile pamiętam, nigdy nie byłem tak szczęśliwy jak teraz.
Całe życie żyliśmy według zasad mojej żony, robiąc to, czego chciała. Wzięliśmy ślub, gdy miałem 22 lata. Wtedy miałem wątpliwości, ale moja mama nalegała. Poślubiłem ją.
Rok później urodził się nasz najstarszy syn. To był trudny okres, ale udało nam się przez to przejść. Później przyszła nasza córka. Moja żona zawsze narzekała na biedę.
Z każdym słowem, które wypowiadała, czułem, jak moje serce się ściska. Jej wyrzuty sumienia nie dawały mi spokoju. Wyjechałem do pracy, choć nie chciałem zostawiać dzieci.
Pracowałem za granicą, by utrzymać rodzinę. Kupiliśmy duże mieszkanie, samochód, ale ona zawsze była niezadowolona. Nie było słów wdzięczności, ani radości.
Z biegiem czasu zacząłem czuć, że ciepło opuszcza naszą rodzinę. Staliśmy się dla siebie obcy. A moja żona ciągle pytała, kiedy wrócę.
Przeżyliśmy w małżeństwie prawie 38 lat, ale teraz chcę się rozwieść, choć bardzo boję się oceny dzieci.
Jedynym ratunkiem stał się dom nad jeziorem. Kupiłem go, mimo że żona była przeciwna. Ale to był moment, w którym postanowiłem robić to, co chciałem. W domu nad jeziorem, nad jeziorem, mogłem przynajmniej trochę odpocząć.
Cztery lata temu, kiedy musiałem wrócić do domu z powodu problemów zdrowotnych, zdałem sobie sprawę, jak bardzo zmieniło się moje życie. Ciągłe bóle pleców i kolan sprawiały, że czułem się jak starzec.
Mimo że miałem jeszcze nie 60 lat, czułem, jak życie mi ucieka.
Moja żona tego nie zaakceptowała. Nie przynosiłem już pieniędzy do domu, mimo że miałem wystarczająco oszczędności. Zapłaciłem za szkoły dla dzieci, kupiłem im mieszkania. Ale życie z nią w domu stało się nie do zniesienia. Czułem się nieszczęśliwy, zapomniany i bez celu.
Pewnego dnia, kiedy jechałem do domu nad jeziorem, spotkałem kobietę. Okazało się, że jej nieruchomość znajdowała się w pobliżu. Miała 43 lata, straciła męża w 2015 roku i nie miała dzieci.
Zaczęliśmy rozmawiać i poczułem, że rozumie mnie jak nikt inny. Spotykaliśmy się co tydzień, rozmawialiśmy o życiu. I choć między nami nie było nic intymnego, czułem, że nasze rozmowy stają się coraz bardziej szczere i głębokie.
Ostatnio zapytałem ją, czy spróbujemy czegoś więcej.
„Jesteś pierwszym mężczyzną, z którym mogłabym sobie wyobrazić być po śmierci mojego męża,” odpowiedziała mi.
Wtedy pomyślałem: czy można zacząć od nowa w wieku 60 lat? Stała się dla mnie kimś wyjątkowym. Chciałbym zostać z nią w domu nad jeziorem, ale boję się reakcji moich dzieci.
Co pomyślą, gdy dowiedzą się, że postanowiłem zostawić ich matkę na starość? Czy nie zasługuję na szczęście? Czy mogę w końcu podjąć decyzję dla siebie?
Przeżyliśmy w małżeństwie prawie 38 lat, ale teraz chcę się rozwieść, choć bardzo boję się osądów dzieci.
Więc pytanie brzmi: co mam teraz zrobić?